Na grubo – Teneryfa camp

To mój drugi tekst na blogu piszę z opóźnieniem, ale mam zamiar za jakiś czas nadrobić zaległości i pisać na bieżąco. Kwiecień zleciał bardzo szybko, to za sprawą zgrupowania PZLA na Teneryfie w miejscowości Arona, na którym przebywałem z Justyną Kasprzycką i Ulą Gardzielewską. We Wrocławiu wieje chłodem, pogoda niepewna, a na Kanarach cieplutko ponad 20 stopni. Nie ma nic lepszego jak pewność, że jutro na treningu będzie ciepło, pogoda pozwoli zrealizować w pełni założenia treningowe. Plan pracy treningowej na zgrupowaniu zrealizowaliśmy w stu procentach, odpoczęliśmy mentalnie, na co pozwoliły nam takie miejsca jak Loro Park i Siam Park, oraz shopping po miejskich sklepach gdzie potencjalnie można kupić tanio perfum, czy odzież. Gdyby ktoś miał dylemat w biurze podróży gdzie wybrać się na wakacje- polecam Teneryfę.

Mieszkaliśmy w Hotelu nieopodal stadionu lekkoatletycznego, warunki super. Pierwsze kilka dni były syte, a to, dlatego że na posiłkach gdzie jest bufet budzi się instynkt, który każdy zna: „Jedzenie oczami”. Chcesz spróbować wszystkiego, co jest w zasięgu wzroku, poczynając od mięs, a kończąc na słodyczach. Na szczęście posiłki były monotonne, więc jak coś spróbowałeś ochota na to kolejnym razem jest mniejsza-, jeśli oczywiście nie posmakowało, dlatego też moje posiłki zmniejszyły swoją kaloryczność. Poza tym ważne, aby każdy, komu zależy na sylwetce był świadom tego ile może zjeść i wiedział, jaki ma wydatek energetyczny. Bo jeśli jesz za dużo postaraj się zamienić energię chemiczną na fizyczną w postaci jakiejkolwiek aktywności.

Byłem w szoku widząc, jaką porcję potencjalna Pani, Pan może skonsumować na wczasach. Wszystko zależy oczywiście od różnić osobniczych, ale, aby przytyć 1 kg trzeba zjeść więcej o 7000 kcal. Nie wyobrażam sobie porcji mięsa, makaronu, warzyw w takiej ilości, muszą to być w większości skompensowane puste kalorie. Jakoś mnie nie dziwi, że społeczeństwo w krajach wysoce rozwiniętych jest przejedzone, otyłem, z chorobami typu cukrzyca, miażdżyca itp.

Nie ma diety cud- „Jedz mniej, a schudniesz” łatwo jest powiedzieć, w praktyce niestety wiele osób ma ten problem, że kiedy zasiada do konsumpcji trudno jest im ją przerwać w odpowiednim momencie. Niekiedy sygnały wysyłane przez organizm są po prostu na tyle silne, że trudno jest pohamować swoje łakomstwo. Czy da się coś z tym zrobić?

Po pierwsze – wybieraj dobre jakościowo pokarmy

Po drugie – jedz powoli

Po trzecie – jedz białko w każdym posiłku

Po czwarte – nakładaj mniejsze porcje, jedz z mniejszych talerzy

Po piąte – wybieraj czerwone naczynia

Czerwona barwa postrzegana jest przez mózg, jako sygnał związany z nadchodzącym niebezpieczeństwem i zmusza nas do zachowania ostrożności. Jedząc ostrożniej – jemy mniej.

Po szóste – prowadź dziennik żywieniowy

Jak widać istnieje wiele prostych sztuczek na to, by zmniejszyć spożycie energii i  ułatwić sobie tym samym pracę nad sylwetką.

Oczywiście powiedzmy sobie szczerze- wszystko jest dla ludzi, więc od czasu do czasu można sobie zaszaleć i się uszczęśliwić czymś słodkim, smacznym, niepowtarzalnym.

       

About The Author

Dawid Pyra

 
Serdecznie zapraszam na trening indywidualny skomponuję dla Ciebie dietę oraz plan treningu bazujący na analizie składu ciała i testach sprawności fizycznej.

Kontakt

 
Studio treningu personalnego
ul. Sokolnicza 7/17 pawilon 29
53-676 Wrocław

Dawid Pyra
   fitcoach.kontakt@gmail.com
   535 023 999
Przed wizytą - ZADZWOŃ